wtorek, 14 maja 2013

Kontrowersyjni, subiektywni i…czarujący – „Niebo dla średnio zaawansowanych” Hołowni i Strzelczyka

Najnowsza książka Szymona Hołowni wydana nakładem wydawnictwa Znak, będąca jednocześnie wywiadem z ks. Grzegorzem Strzelczykiem, „Niebo dla średnio zaawansowanych” z pewnością nie jest pozycją jednorazową, którą się czyta, pochłania i odkłada na półkę kurzom i niepamięci na pożarcie. Wręcz przeciwnie – jest to kompendium wiedzy, do której chcemy wracać i dzielić się nią z innymi. Są to bowiem nie tylko osobiste przemyślenia autorów na temat istoty Nieba, ale też zbiór faktów, definicji i rozważań o tym co bardziej lub mniej wiemy o nim z rozmaitych źródeł.

Książka jest napisana lekkim, dowcipnym językiem – same tytuły rozdziałów są już zachęcające i prowokujące niejednoznacznością („Ile bajtów pamięci ma dusza”, „Piekło – wieczny grill czy wieczna samotność”, „Niebiański USC”). Autorzy mają dystans zarówno do siebie, do wywiadu jak i do swoich poglądów, które zdecydowani są poszerzać o nowe spostrzeżenia współrozmówcy, nie mamy więc wrażenia, że czytamy eseje, wykłady czy pracę naukową. Hołownia z księdzem Strzelczykiem wspólnie filozofują i wymieniają się wiedzą, dając czytelnikowi wrażenie, że zapraszają go do dyskusji.

Rozmowa toczy się nie tylko na temat Nieba, ale i wszystkiego, co go dotyczy: śmierci, czasów ostatecznych, Sądu, powtórnego przyjścia Chrystusa, dusz, potępienia, piekła i czyśćca, świętych, Aniołów i Demonów, grzechów, nowych ciał po śmierci, życia na innych planetach i zmartwychwstania zwierząt. Autorzy są przy tym wszystkim rozbrajająco szczerzy i dosłowni – nie zasłaniają się pseudo intelektualnymi zbitkami trudnych słów, ale stawiają sprawę jasno, przyznają, że czegoś nie wiedzą lub nie są pewni, a nawet…zmieniają zdanie w trakcie wywiadu.
Niektóre kwestie poruszane w książce są tak złożone, że autorzy mimowolnie powracają do nich po parę razy, za każdym razem uzupełniając, rozszerzając lub modyfikując poprzednie konkluzje. Inne znowu wydawały mi się niedostatecznie zgłębione i umotywowane. W wielu miejscach prześwitująca przez całą książkę subiektywność, która na ogół stanowi walor publikacji, idzie za daleko – w „co ja bym chciał” lub „jak jest mi łatwiej myśleć”. Oczywiście jest to sposób na zjednanie sobie czytelników, którzy sami miewając mnóstwo wątpliwości, utożsamiają się z autorami, jednak nieustanna dyfuzja faktów i poglądów wprowadza momentami lekki zamęt i uczucie dyskomfortu u czytelnika. Nie wie on, do jakiego stopnia może przyjąć wiedzę autorów jako oficjalne nauczanie Kościoła, a do jakiego uznać to, co przeczytał, za osobiste poglądy Szymona Hołowni i księdza Strzelczyka.

Jakkolwiek daleko by jednak nie zabrnęli w kontrowersję, nie odejmą książce przyjemnego, lekkiego, wręcz wciągającego stylu pisania (253 strony wchłonęłam w dwa zabiegane popołudnia), którego nie brakuje w żadnej książce Hołowni. Humor, błyskotliwe komentarze i spostrzeżenia, a także zdrowa równowaga pomiędzy powagą tematyki a publicystyczną lekkością pióra towarzyszą im zawsze do ostatniej strony.

Książkę proponuję wszystkim, zarówno wierzącym, sceptycznym, jak i niezdecydowanym, a wśród nich szczególnie tym, którzy mają dość zastraszania i niepewności w temacie spraw ostatecznych. Ksiądz Strzelczyk zapewnia, że nie ma się czego bać, a wręcz, że należy z niecierpliwością wyczekiwać – i motywuje to, muszę przyznać, niebywale przekonująco.

Recenzja dla portalu www.kulturawkrakowie.pl, z dnia 14.05.2013